sobota, 5 października 2013

One-shot nr1

Hmmm... Dodaję dziś One-shoota. Jednak ostrzegam, że nie jest on sprawdzany przez nikogo, więc może być duuuużo błędów. Mimo to dodaję go bo nie mogę się powstrzymać. Szczerze powiem, że nie wiem kiedy dodam następną część "Opowiadania o kuzynach" oraz "Przyjaciół na zawsze". Moja beta ma małe zawirowania więc, nie chce jej męczyć jeszcze sprawdzaniem moich wypocin. Ale jak sprawdzi to dodam niezwłocznie. Dobra nie będę więcej ględzić.
Życzę miłego czytania ;P


Było późne, deszczowe popołudnie. Z jednej z szkół średnich wyszedł, jako ostatni, pewien czarnowłosy osiemnastolatek. Miał na imię Marcin. Jako przewodniczący szkoły musiał załatwić kilka spraw dotyczących nadchodzącego balu jesiennego. Kiedy przechodził przez prawie pusty parking, z jednego z aut szybko wyskoczył jakiś chłopak. Krzyczał coś w stronę kierowcy. Marcin nie chcąc się wtrącać, planował spokojnie przejść obok i udawać, że tego nie widział. Jednak usłyszał znajomy głos.
-Tomek, nie wygłupiaj się. Wsiadaj i jedziemy do mnie. - W tym momencie rozpoznał głos swojego wychowawcy, który był nauczycielem od fizyki. Przyjrzał się też temu chłopakowi. Kiedy dotarło do niego, ze to jeden z pierwszaków był w szoku, który pogłębił się po usłyszeniu późniejszej wypowiedzi.
-Zapomnij, nigdzie z tobą nie jadę. Ja już więcej nie chce.- Ciałem chłopaka wstrząsnął szloch.- Znajdź inną dupę do pieprzenia!
-Jeżeli nie wsiądziesz to wylecisz z tej szkoły, rozumiesz?
-Nie możesz tego zrobić?- Chłopak patrzył na niego z niedowierzaniem.
-Jak to nie. Dyrektor jest moim starym przyjacielem. Mogę wszystko. A teraz pakuj swój żałosny tyłek do samochodu i jedziemy. - Przy tych słowach fizyk wyszedł z auta i zaczął szarpać biednego chłopaka.
-Zostaw mnie...
- Nie jesteś mój, nie rozumiesz?!
-Ale, ale... ja nie chce. - Tomek nie był w stanie powiedzieć tego głośno.
- Nie obchodzi  mnie co ty chcesz.- Nauczyciel przyparł całym ciałem nastolatka do maski samochodu i agresywnie wpił się w jego usta. Tomek starał się jakoś wyrwać, ale niewiele to dało. Widząc rozpacz w oczach chłopaka, Marcin postanowił zareagować. Podbiegł w stronę szamoczącej się pary.
-Co pan robi?! Niech go pan zostawi!- Krzyknął odciągając starszego mężczyznę. Ten odsunął się i nic nie powiedziawszy, rzuciwszy tylko rozzłoszczone spojrzenie na nastolatków. Wsiadł do samochodu i z piskiem opon odjechał.
Zapłakany Tomek padł na kolana zakrywając zaczerwienioną i zapuchniętą od płaczu twarz. Przewodniczący nie wiedział jak się zachować. Nie mógł wyjść z szoku, po zobaczeniu tej całej akcji z wychowawcą. Zawsze go szanował, był dla niego wzorem do naśladowania. A teraz? Sam nie wiedział co o tym myśleć. Nie zastanawiając się długo zaprowadził młodszego chłopaka do swojego samochodu i zabrał do siebie, do domu. Szesnastolatek był przerażony. Marcin po wejściu do domu zaprowadził go do salonu. Cieszył się, że rodzice byli jeszcze w pracy, ponieważ trudno byłoby wytłumaczyć im całą sytuację.
-Poczekaj tu chwilę przyniosę ci jakieś ciuchy na zmianę, bo jesteś cały przemoczony.- Młodszy chłopak kiwną jednak głową.
Po chwili Tomek dał koledze ubrania i zaprowadził do łazienki. Sam poszedł do kuchni, aby zrobić herbatę. Po kilku minutach do pomieszczenia wszedł pierwszoklasista.
-Wolisz siedzieć tu czy w salonie? Czekaj chwilkę, jeszcze przyniosę ci kapcie.- Wyszedł szybko na korytarz i wrócił z ciepłymi kapciami-zwierzakami, które podał gościowi.
-Dziękuję.- Odpowiedział onieśmielony gościnnością, prawie nie znanego mu chłopaka, Tomek.
-Nie ma za co. Na moim miejscu każdy by tak postąpił. No ale myślę, ze warto się przedstawić. Chodzimy do jednej szkoły jednak nie za bardzo cię kojarzę.- Mówiąc to zalewał herbatę, po czym ustawił parujące kubki na stole i zaczął szukać jakiś ciastek.
-Jestem Tomek Kamieński. Jestem z pierwszej klasy, może dlatego mnie nie kojarzysz.
- No tak. Ja jestem Marcin Cichy. Jestem z trzeciej klasy i przewodniczącym rady uczniowskiej.- Podał swoją dłoń pierwszakowi. - Chodź może do salonu, tam jest cieplej.
Zanieśli herbatę i ciastka do dużego dziennego pokoju. Usiedli w wielkich fotelach naprzeciw siebie. Teraz mógł przyjrzeć się uratowanemu chłopakowi. Był uroczy. Nie wysoki, miał brązowe oczy oraz mahoniowe, przydługie włosy. Swoją osobą zaczął wzbudzać jakieś uczucia w sercu trzecioklasisty.
- Możesz mi powiedzieć o co chodziło z tą akcją na parkingu?- Marcin  już od dłuższego czasu ledwie powstrzymywał swoja ciekawość.
-Ymm.. Wybacz, nie chcę o tym gadać... - Zawstydzony chłopak podciągnął kolana pod brodę i objął je ramionami.
-Okkej, Nie chcesz to nie. Jednak trzeba coś z tym zrobić. Nie można pozwolić na takie coś! - Wzburzony osiemnastolatek wstał i nerwowo zaczął chodzić po pokoju.
- Nic się nie da z tym zrobić... Dziękuję ja pomoc i w ogóle. Będę musiał zbierać się do domu. Wiesz rodzice będą się martwić, że długo mnie nie ma ze szkoły.
- Odwiozę cię, rzeczywiście jest już późno.- Już miał iść po kluczyki...
-Nie, muszę się przejść... rozumiesz, chcę pobyć sam- Wstał, i nie patrząc na swojego gospodarza zaczął się zbierać do domu.
-No dobra. Ale dam ci mój numer i masz dać mi znać jak dotrzesz do domu.- Sam nie wiedział dlaczego, aż tak się troszczy o tego chłopaka. Podawszy mu numer i odprowadziwszy go do drzwi dodał na odchodnym.- Ciuchami się nie przejmuj, w szkole mi oddasz. I jak będziesz chciał pogadać to śmiało wal z tym do mnie.
-Jeszcze raz dziękuję. To na razie.- Młody wyszedł, jednak przewodniczący miał złe przeczucia. Stwierdził jednak, że jest przewrażliwiony i poszedł zrobić sobie kolacje.
Po jakimś czasie wrócili do domu rodzice Marcina, a żadnej wiadomości od od Tomka nie dostał. Zaczynał się martwić. W końcu zasnął.
Kiedy rano się obudził i przypomniał o poprzednim dniu od razu popatrzył na telefon, czy nie ma żadnej wiadomości. Jednak nic nie było. Pospiesznie przyszykował się do szkoły. Na parking przybył czterdzieści minut przed pierwszymi lekcjami. Pobiegł sprawdzić plan lekcji pierwszoklasistów. "Szlag by to! Nie zapytałem do której pierwszej klasy chodzi" - pomyślał. Postanowił usiąść na ławce przy wejściu i poczekać. A czekać nie trzeba było długo. Już po dwudziestu minutach pojawił się oczekiwany chłopak razem z kolegami. Tomek w momencie gdy go ujrzał nie wytrzymał i podszedł prosto do niego wykrzykując:
-Miałeś do cholery się odezwać! Wiesz jak się martwiłem?!- Krzyczał, nie zwracając uwagi na otaczających ich uczniów.- Przecież się chyba umawialiśmy?? Tak??
-Możesz trochę ciszej. Wszyscy się na nas gapią.- Wyszeptał konspiracyjnie do starszego chłopaka. Tym razem Tomek nie wyglądał na zagubionego i zdenerwowanego, ale na pewnego siebie młodego człowieka.- Spotkajmy się za pięć minut przy bibliotece. Ja się pozbędę kumpli.- wyszeptał
Jak powiedział, tak zrobili. Już pięć minut później stali pod drzwiami do biblioteki.
-Przepraszam, na prawdę. Miałem zadzwonić, ale jak przyszedłem do domu to mama się na mnie rzuciła i mówiła, że się już zaczęła martwić, a potem tak jakoś zleciało i zapomniałem.- Popatrzył na przewodniczącego. Coś go zaniepokoiło w wyrazie twarzy nastolatka.- O, zapomniałbym.- Z plecaka wyciągnął zawiniątko.- To są te ciuchy co mi pożyczyłeś wczoraj, na prawdę dzi...
Nie zdołał dokończyć bo Marcin go pocałował. Sam nie wiedział co go do tego pchnęło. Zależało mu w pewien sposób na chłopaku. Poznał go wczoraj, w niezwykłych okolicznościach. Nic o nim nie wiedział. Jednak czuł coś do niego. Po pierwszym szoku Tomek lekko odepchnął Marcina od siebie.
-Co... co ty wyprawiasz?- Zapytał zszokowany.
-Podobasz mi się i chyba się zakochałem.- Marcin jakby w dziwnym transie, mówił dalej.- Chce być  z tobą. Jeżeli nie chcesz to nie musisz mi na razie odpowiadać o co chodziło z nauczycielem... potrzebujesz czasu. I nie bój się go. Masz mnie.
-Ale, ale ty nic o mnie nie wiesz. Nawet nie wiesz czy jestem gejem...- Serce pierwszoklasisty zabiło mocniej na słowa Marcina. Ten chłopak już od początku roku mu się podobał, jednak w romans z nauczycielem wdał się już w wakacje i to nieświadomie.
-No to się poznamy. Mamy czas. Tylko pytanie czy ty chcesz.- Popatrzył na pierwszaka błagalnym spojrzeniem.
-No...  sumie to możemy spróbować.- Odpowiedział rumieniąc się.
Dalszą rozmowę przerwał im dzwonek wzywający na lekcję. Obaj mieli nowe marzenia, nadzieję, problemy. Jednak wiedzieli, że mają czas. Czas na wszystko, na poznanie siebie, zbudowanie związku, poznanie prawdy. Tomek nie był pewien czy da radę z tym wszystkim, jednak myśl, że ma w kimś oparcie dodawała mu sił.


Koniec
Ps. Piszcie komentarze!! :D

3 komentarze:

  1. W końcu! :3
    Podobało mi się bardzo, mam nadzieję że bedzie chłopakom się dobrze układało.^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś może pomyślę nad jakąś kontynuacją, czy co s ;) ale to kiedyś ;)

      Usuń
    2. Ciesze sie z tego, i licze na kontynuację. ^^
      Swoją drogą chciałam jeszcze Cię zaprosić do mnie pod ten adres, są to "Opowiadania na Dobranoc", dla wszystkich yaoistek. :3
      http://yaoi-opowiada.blogspot.com/

      Usuń