czwartek, 29 sierpnia 2013

"Przyjaciele na zawsze" roz.3

Bez zbędnych wstępów, zapraszam do przeczytania trzeciego rozdziału "Przyjaciół na zawsze". (jak dodacie komentarze to też się nie pogniewam) ;)

-BOŻE OLI! OSZALAŁEŚ?!?!- Do kuchni wparował Konrad panikując i wymachując rękoma.
-...- Oliwierowi zaczęło robić się słabo, Kon zauważywszy to szybko zapakował go do auta i zawiózł do szpitala.
***
-Ciesz się, że to skończyło się na tych kilku szwach.
-No weź nawet nie mów. - Popatrzył na Konrada w wyrzutem. -Zresztą to twoja wina.- Burknął.
-Weź nie marudź! I niby dlaczego moja hę- Popatrzył wyczekująco na towarzysza.
-Nie ważne...- zawstydzony spuścił wzrok i odwrócił głowę, zasłaniając tym samym zdradliwe rumieńce.
-Boli cię ? - zapytał zmartwionym głosem Kon.
-Głupi! Gdyby ciebie nafaszerowali tabletkami przeciwbólowymi, co mnie, to ciekawe czy by cie bolało?!- krzyknął Mały.
-... czyli nie...- mruknął pod nosem Konrad.
Spędzili cały dzień w szpitalu (taaa, nie ma to jak wspaniałe rozpoczęcie wakacji xD dop.aut.). Kiedy w aucie zaległa nieprzyjemna cisza obaj chłopcy myślami powrócili do poprzedniego dnia.
Konrad zastanawiał się nad tym co by było gdyby to na niego Oli się tak rzucił. Jednak po chwili doszedł do wniosku, że nie chciałby, takiej sytuacji wykorzystać. Przyjaciel za wiele dla niego znaczył.
Zaś Oliwer na samą myśl o tym wszystkim popadał w zakłopotanie i źle się z tym wszystkim czuł. Jeszcze ten poranny sms... Miał nieodparte wrażenie, że musi się podzielić swoją tajemnicą z kimś jeszcze, a ta osoba siedziało tuż obok niego.
-Ehhmmm... Kondziu, możemy porozmawiać? - nie czekając na odpowiedź dodał.- Muszę powiedzieć ci coś ważnego.- zażenowany, nie odważył się spojrzeć na kolegę.
-No to mów, słucham.- Zły na siebie, odpowiedział, bo gdy zobaczył jak jego przyjaciel się rumieni, do głowy od razu wpadły mu nieprzyzwoite myśli.
-No więc, widzisz... no... bo ja..- Przez kolejne pięć minut jąkał się, nie mogąc się wysłowić.
-No co ty? Wyduś to z siebie. - Zniecierpliwiony Konrad miał już dość czekania.
-Ja... ja...- Jąkał się dalej.- Jestem gejem.- Dodał szeptem.
Dobrze, że w tym momencie wjechali na podjazd domu, bo szok wywołany tym wyznaniem, na pewno spowodowałby wypadek.
***
Siedzieli w kuchni. Było już grubo po północy. Chłopcy rozmawiali o tajemnicy Oliego. Dzięki temu co Kon się dowiedział, w jego sercu zakiełkowało ziarnko nadziei.
-Robi się późno. Będę spadał do domu...- Konrad wypowiadając te słowa po cichu liczył na to, że Oli zaproponuje mu zostanie na noc.
-Hmm... Już jest tak późno?! O rety!- Przeciągnął się i ziewnął Mały.- Ale jestem padnięty. Ała! - Na jego twarzy dało się dostrzec grymas bólu. - Chyba leki przestają działać. Pójdę spać.
-Taak... idź, idź - Zawiedziony Kon ze smutkiem spojrzał na przyjaciela.- To na razie, dobranoc.- Wstał i wyszedł z domu tylnym wyjściem.
-Dobranoc, przyjdź jutro... Znaczy się, dzisiaj ! - Krzyknął za nim  Oliwer.

środa, 28 sierpnia 2013

Opowiadanie o kuzynach cz. 11

Helloł! Dzisiaj czas na kuzynów. Tekst świeżo zbetowany u Łoliego, za co jej niezmiernie dziękuję. Tak, dziękuję ci za to, że masz cierpliwość do moich błędów :* Mam nadzieję, że wam się spodoba. Osobiście mam wrażenie, że jest trochę za krótko.
A i jeszcze taka mała prośba. Mała ilość komentarzy jest demotywująca. Więc komentujcie :)  Proszę o jakąś konstruktywną krytykę, czy coś.
No, a teraz zapraszam do czytania ;)


Damian-narracja
Po co brałem ten cholerny telefon do rąk? Po co przeczytałem te sms'y? Poszedł. Poszedł bo umówił się z Pawłem. Dlaczego w moim, życiu musi być taki chaos. Dopóki nie pojawił się Piotrek, wszystko było ok. Była Karolina i nic się nie działo, był spokój. Żadnych komplikacji (tak, tak, wiem... prawie jak "Moda na sukces"... kto z kim, kiedy? xD dop.aut.) Po wyjściu Piotrka siedziałem w pokoju i udawałem, że czytam książkę, udawałem, bo tak naprawdę, nie mogłem się skupić na niczym innym, jak na rozmyślaniu nad marnością tego świata. Moją chwilę ciszy przerwała wołająca mnie mama.-Co?- Nie byłem zadowolony z tego, że musiałem wyjść z pokoju.-Babcia dzwoniła. Pytała się, czy chcesz przyjechać na ferie?- To było to czego potrzebowałem. Wiedziałem, że to jak ucieczka od problemów, no ale...-Tak, to kiedy mogę jechać??- Nie dałem po sobie tego poznać, ale w duszy cieszyłem się jak dziecko.-Chyba chciałeś powiedzieć, "Kiedy MOŻECIE jechać"- Na jej twarzy pojawił się ten straszny grymas oznaczający, że coś knuje.-Jak to?- Naprawdę, nie mogłem ogarnąć. Przecież, nie będę z kimś jechać do MOJEJ babci. Kiedy dostrzegłem w jej oczach niebezpieczny błysk, zacząłem domyślać się, że chodzi o...- NIe! Ja chcę jechać sam. Nie chce jechać z Piotrkiem!- Nie ma żadnego ale. Jedziecie razem koniec, kropka. A teraz zacznij się pakować, wyjeżdżacie jutro rano.Nie mając nic do gadanie pomaszerowałem na górę i zacząłem się pakować.
Czas zleciał mi bardzo szybko. Nawet nie wiedziałem kiedy na dworze zapadł zmrok. Usłyszałem jak do domu ktoś wchodzi, wspina się po schodach i otwiera drzwi do pokoju.-Wyjeżdżasz gdzieś?- Spojrzałem na Piotrka, na jego twarzy widniało zdumienie. On jeszcze nie wiedział, że tez jedzie...
-Hmpf... no wiesz tobie też radziłbym się pakować, bo o 8:30 mamy pociąg. - Odwróciłem się do niego plecami, a na mojej twarzy pojawił się triumfalny uśmiech. Nie to, żebym chciał być złośliwy, czy coś (taaa, ja już swoje wiem ^_^ dop.aut.). Po prostu postanowiłem się nie poddawać. Paweł może nie był tego świadom, ale zaczynając kręcić z Piotrem wypowiedział mi wojnę. Może to zabrzmiało źle, ale nie miałem zamiaru siedzieć w koncie, płakać i nic nie robić. Dotarło do mnie, że mam prawie dwa tygodnie czasu, aby przekonać go jakoś do siebie.
-Nigdzie nie jadę. Nie mogę, dopiero co przyjechałem i mam dużo spraw do załatwienia...-Jedziesz i tyle. - Do pokoju wkroczyła mama- jak pan i władca.- No już już, bo rano macie pociąg.-Ale ciociu...-Nie ciociuj mi tu. Jedziesz i tyle.- Nie dawała za wygraną.-Na ile jedziemy?- Jego mina, była bezcenna. Taka zrozpaczona. Należało mu się.-No do końca ferii. Wrócicie wieczorem w niedziele, a w poniedziałek do szkoły.- Mama wydawała się być dumna sama z siebie.- Rzeczami do szkoły się nie martw. Zanim wrócicie, wszystko będzie gotowe.-No... dobra.- Poddał się, jednak wyglądał na mocno nie zadowolonego. Ja juz się postaram, żeby podczas wyjazdu to zmienić ("if you know, what i mean" ^_^ dop.aut).Resztę wieczoru nie odzywaliśmy się. Ja wcześniej skończyłem pakowanie się, przebrałem i miałem już iść spać, kiedy odezwał się Piotrek.-Damian... śpisz?-No nie, a co?-Mam pytanie...- Moje serce, zaczęło mocniej bić. Jeszcze jak zobaczyłem delikatne rumieńce na jego twarzy...-No mów.-Gdzie my tak właściwie jedziemy?

sobota, 24 sierpnia 2013

"Przyjaciele na zawsze" roz. 2

Witam!!! Dziś dodaję drugi rozdział "Przyjaciół na zawsze". Opowiadanie o kuzynach ukaże  się w przyszłym tygodniu ^_^
Chciałam ten rozdział zadedykować Anonimowej Malince- Dziękuję za komentarz przy poprzednim wpisie, mam nadzieję, że spodoba ci się i ten rozdział ;)
A teraz zapraszam do czytania i komentowania ^_^


-Co- Otworzył oczy i spojrzał swoimi piwnymi tęczówkami w błękitne oczy przyjaciela. Przez moment musiał przypomnieć sobie gdzie jest i co tu robi.
-Cześć!- Mruknął radośnie młodszy z chłopaków.
-Hmph... hej.- Konrad potężnie ziewnął i rozciągnął się. Podczas tej czynności, podwinęła mu się lekko koszulka, prezentując kuszący, lekko umięśniony brzuch.
-Yyymm... Oli Coś ze mną nie tak, że się tak gapisz?- Skrępowany popatrzył na przyjaciela, czuł jak na jego twarzy wykwitł rumieniec. Zorientował się, że Młody właśnie pożądliwym wzrokiem przygląda się jego odsłoniętej części ciała. Szybko naciągnął koszulkę, co ocuciło Małego.
-Wybacz. Mówiłeś coś? Zamyśliłem się.
- Nic się nie stało. Muszę się już zbierać do domu...
- Nie zostaniesz na śniadanie?- Oli zdziwiony zachowaniem przyjaciela zbliżył się na niebezpieczną odległość do jego twarzy. Kon instynktownie odsunął się, przez co spadł z łóżka.
- Mmm, nie mówiłem nikomu, że nie wrócę na noc do domu... To ja lecę. CZEŚĆ!- Pospiesznie wstał i wybiegł z pokoju.
-Odezwij się później - Krzyknął za nim Oli, ale już go nie usłyszał, jednak za oknem rozbrzmiał odgłos odpalanego auta.
Konrad był przyjacielem Oliego od dzieciństwa. Jako, że jest rok starszy, zawsze odczuwał potrzebę opieki nad młodszym kumplem. Znali się od pieluch, ich mamy są wieloletnimi przyjaciółmi. Kiedy Konrad miał piętnaście lat, zdał sobie sprawę, że to co czuje do kolegi to coś więcej niż przyjaźń. Długo nie mógł zaakceptować tego, że obiektem jego westchnień jest najlepszy kumpel, którego zawsze traktował jak młodszego brata. A jeszcze gorsze było dla niego to, że jego miłość życia to chłopak. Nigdy nie miał nic przeciw gejom, jednak kiedy zaczęło dotyczyć to bezpośrednio niego, zaczął się tym brzydzić. Brzydzić samym sobą.
Postanowił zerwać wszelkie kontakty z Oliwerem. Udawało się mu to nawet przez cztery miesiące. Jednak przyjaciel zauważył, że jest coś nie tak. Któregoś wieczoru wpadł do domu Konrada i zrobił mu awanturę. Kilka dni później było już normalnie, w miarę, bo Kon unikał jakiegokolwiek kontaktu z ciałem przyjaciela. Każdy dotyk palił, elektryzował. Na szczęście po pewnym czasie wszystko wróciło do normy w ich kontaktach.
Konrad po wczorajszym wieczorze i dzisiejszym poranku, mógł przypuszczać, że jednak istnieje chociaż cień szansy na to, aby Oli mógł odwzajemnić jego uczucia. Przeszkoda do tych marzeń był Kamil (lol, on jeszcze nie wie wszystkiego dop.aut.) oraz to, że nie wiedział co tak na prawdę myśli Oli.
                      ***
Zaraz po wyjściu Konrada, Oliwer postanowił pójść pod prysznic. Musiał ochłonąć i przypomnieć sobie cały wczorajszy wieczór. Coś mu nie dawało spokoju, jednak nie wiedział dokładnie co. Kiedy wyszedł z łazienki dostał sms'a : "Hej, mam nadzieje, że już nie śpisz. Co ty na to, żeby dokończyć to co zaczęliśmy wczoraj?". Kiedy zobaczył od kogo ( tak, tak... od szanownego pana Kamila dop.aut) zaczął sobie powoli przypominać wczorajszą imprezę na pożegnanie roku szkolnego. Niestety przypomniał sobie szczegóły, których nie chciał. Może i Kamil był przystojny, ale to nie była osoba z którą Oli chciałby przeżyć swój pierwszy raz.
-Nigdy więcej nie wypiję ani grama alkoholu. (heh, lol, skąd ja to znam xD dop.aut.)- Mruknął sam do siebie. Ostatecznie postanowił  przejść do kuchni i przyszykować sobie śniadanie, tym razem myśląc o Konradzie. Kiedy kroił pomidora, przypomniał się mu moment przebudzenia się przyjaciela.
-Jak on bosko wyglądał... o czym ja w ogóle myślę? - mruczał sam do siebie.
Jego rozmyślania przerwało uczucie bólu w ręce. Automatycznie spojrzał na dłoń. To co zobaczył nie było najładniejszym widokiem.

-Przez pieprzonego Konrada wbiłem sobie nuż w rękę... cudownie - syknął z bólu. Szybko wyciągnął zdrową ręką telefon z kieszeni szortów i zadzwonił po "winowajcę".

środa, 21 sierpnia 2013

Opowiadanie o kuzynach (10)

Witam. Nareszcie dodaję dziesiąty rozdział Opowiadania o kuzynach. Jeszcze cieplutki, prosto od bety.
Mam nadzieję, ze mnie nie zabijecie za to co powypisywałam w tej części. Hmm... co tu więcej dodać... Miłego czytania.
Ps. Komentujcie, komentujcie ;)

Piotrek- narracja
Kiedy wyszedłem do góry do moich uszu dobiegł sygnał sms'a. Zobaczyłem nadawcę i lekko się uśmiechnąłem. Wiadomość brzmiała: "Cześć ;) sorka, że tak późno, ale przez ciebie nie mogę zasnąć :*"
"Przeze mnie??"- W duchu zaśmiałem się i odłożyłem telefon na szafkę. Poszedłem do łazienki umyłem się i przebrałem. Do moich uszu dobiegły kolejne sygnały nadchodzących wiadomości. Zabrałem telefon i położyłem się na łóżku, mając nadzieję, że Damian nie przyjdzie tak szybko,gdyż nie chciałem z nim rozmawiać. Nie czekając dłużej, zacząłem czytać wiadomości. Było ich pięć, każda "urocza" na swój sposób. Patrząc na nie, musiałem się uśmiechać jak głupi do sera. Przeczytawszy ostatnią, która brzmiała "Dlaczegooo nie odpisujesz :( Chciałbym się z Tobą spotkać. Co ty na to?? Opisz proszę ;)", nie mogłem uwierzyć we własne szczęście. Zaczęło docierać do mnie, że to co niby "czułem" do mojego "kuzyna" to zwykła sympatia i nic więcej. Postanowiłem się umówić z Pawłem następnego dnia o 15.00 w pobliskiej kawiarni. Zasnąłem myśląc o tym.
Kiedy rano się obudziłem, nikogo nie było w pokoju. Popatrzyłem na budzik, była 8.30. Przeciągnąłem się i poszedłem do łazienki, a później na dół do kuchni. Po drodze zajrzałem do salonu. Widok który tam zastałem rozczulił mnie. Damian skulony na kanapie z głową przechyloną do tyłu. Słodko wyglądał jak spał, jak taki mały, typowy uke. Postanowiłem go nie budzić i udałem się do kuchni, aby zrobić śniadanie. Jedząc kanapki rozmyślałem sobie na tym co powiedział mi wujek wczorajszego dnia i o tym, jak zachowywał się mój kuzyn. Może i się zakochał, a może nie. Wiedziałem jedno, nie chciałem mieć z nim, aż tak bliskich relacji. Wczoraj pewnie chciał mi powiedzieć, że mnie kocha, dobrze, ze jednak tego nie powiedział. Bardzo dobrze. Źle bym się z tym czuł. A tak to niby wiem o co mu chodziło, ale nie powiedział tego na głos. Tak było lepiej. Postanowiłem, że zapomnę o tym i będę zachowywał się jak gdyby nigdy nic. Bardziej mnie jednak zaczynało martwić podejście wujostwa. Ewidentnie chcieli nas wyswatać. Postanowiłem pogadać z nimi zaraz po ich przyjeździe. Po tych "krótkich" rozmyśleniach poszedłem trochę posprzątać salon. Kiedy tam wszedłem Damian już nie spał, tylko tępym wzrokiem patrzył się w jeden punkt gdzieś w przestrzeń. Po jego twarzy było widać, że płakał. Starając się nie patrzeć na niego posprzątałem i zawołałem go na śniadanie. Zachowywał się jak chodzące zombi. Nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem. Niedługo potem przyjechali ciocia z wujkiem. Sądzę, że zauważyli nasze dziwne zachowanie jednak, nic na ten temat nie powiedzieli.
- Ciociu, jest taka sprawa. O piętnastej umówiłem się z Pawłem, więc nie będzie mnie na obiedzie i prawdopodobnie na kolacji też.
- Ooo...- Jej mina wskazywała na to, że jest trochę zawiedziona, tym, że umówiłem z Pawłem. Pewnie była przekonana, że po tym jak nas zostawili na noc samych to się z Damianem zejdziemy czy coś. Myliła się.
***
W końcu nadeszła godzina 15.00, a ja siedziałem w kawiarni i czekałem na Pawła. Pierwszy raz od bardzo dawna, tak bardzo przejmowałem się wyjściem z kimś. Po przepatrzeniu całej zawartości szafy, zdecydowałem się na czarne rurki i błękitny sweter. Kiedy szykowałem się do wyjścia czułem na sobie ten wzrok kuzyna, jednak starałem się tym nie przejmować. Cały dzień chodził z miną zbitego szczeniaczka. W końcu po dziesięciu minutach czekania przyszedł on. Kiedy go zobaczyłem, zapytałem sam siebie jak do jasnej cholery mogłem kiedyś pomyśleć, że wygląda przeciętnie.
Był średniego wzrostu, bo mógłbym nawet zaryzykować stwierdzeniem, że jest niski. Wyglądał na jakieś 170. Prawie czarne oczy i czarne włosy. Miał na sobie niebieskie rurki i do tego beżowa bluzkę. Wyglądał... no co tu dużo mówić, BOSKO.
-Przepraszam za spóźnienie, ale miałem mały wypadek w domu.- Tu wskazał na owiniętą bandażem rękę.
-Boże, Paweł! Co ci się stało?- opatrunek nadawał dość przerażającego wrażenia.
-E tamm, to nic takiego, rozciąłem trochę rękę, jak obiad robiłem.- Wzruszył ramionami i usiadł.- Jeżeli nie miałbyś nic przeciwko, to może byśmy poszli do mnie, co?
- Hahaha, na żywo jesteś dość nieśmiały.- Na prawdę, to mnie trochę śmieszyło.- Spoko, to co idziemy?
Ubraliśmy się, ja zostawiłem pieniądze, za zamówioną wcześniej herbatę, której swoją drogą nawet nie spróbowałem i wyszliśmy.
***
Kiedy wróciłem do domu, byłem dalej w szoku. Jednak na wspomnienia dzisiejszego popołudnia uśmiechałem się.
W momencie kiedy, weszliśmy do mieszkania Pawła on zawiązał mi na oczach jakiś szalik, po czym usadził w salonie, a sam zaczął się krzątać po kuchni. Do moich nozdrzy dobiegł piękny zapach. Po jakimś czasie zdjął mi szalik z oczu, a to co zobaczyłem wprawiło mnie w nie lada szok. Przed sobą zobaczyłem kilkadziesiąt świeczek, ładnie i starannie zastawiony stół. Juz wiedziałem przy czym uszkodził swoją dłoń. Poza tym nigdy nie spodziewałbym się, takiego gestu, po jakimkolwiek chłopaku.
Po zjedzonym posiłku, posprzątaliśmy wspólnie, a ja uparłem się, aby zmienić opatrunek na ręce chłopaka. Kiedy już to zrobiłem poszliśmy do salonu i włączyliśmy jakiś film. Nawet nie wiem kiedy, ale mnie objął i przysunął do siebie. Ostatecznie po 15 minutach filmu, straciłem wątek, zatracając się w słodkich wargach Pawła. Nie wiem jak długo się całowaliśmy. W końcu oderwaliśmy się od siebie, ledwo łapiąc oddechy.
-Piotrek, mam pytanie. - Na jego twarzy dostrzegłem zdenerwowanie.- Chciałbyś zostać moim chłopakiem?
Na początku nie wiedziałem co odpowiedzieć. Nie byłem pewny czy tego chciałem, dodatkowo pozostawała jeszcze niewyjaśniona sprawa z Damianem. Ostatecznie...
-Tak, chcę...- Piotrek, naprawdę się ucieszył, w sumie ja też. Naszą radość przerwał dzwonek telefonu. Dzwoniła mama mojego chłopaka. chciała mu powiedzieć, ze wraca wcześniej z pracy z jakąś przyjaciółką i że będzie za dziesięć minut.
Jako, że było już dość późno, postanowiłem pójść do domu. Wcześniej ustaliliśmy, ze nikomu, na razie nie mówimy o naszym związku. Ja mu oczywiście nic nie wspominałem o sytuacji z kuzynem.
To był jeden z lepszych dni jakie przeżyłem od "Tamtego" dnia.

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

"Przyjaciele na zawsze" roz.1

Witam wszystkich! Opowiadanie o kuzynach pojawi się jeszcze dziś, lub jutro ( zależy od Łoliego). Dodaję dzisiaj pierwszy rozdział nowego opowiadania. Nie planuję aby było długie, więc się nie zdziwcie jeżeli skończy się na czterech- pięciu rozdziałach. No a teraz zapraszam do czytania Nowego opowiadania pod tytułem "Przyjaciele na zawsze"
A! I jeszcze jedno!!! Proooszęęę o komentarze, bo z tym to jest naprawdę słabo, a chce wiedzieć co sądzicie.
Miłego czytania!! ;D




I wtedy Oli, ten nieśmiały, cichy Oli powiedział do Kamila:
- Kochaj się ze mną, proszę.
Kamil będąc w szoku popatrzył na małego jak na debila. Przecież obaj mieli dziewczyny, byli facetami. Młodszy chłopak, będąc pod wpływem alkoholu nie panował nad sobą. Zaczął się kosząco ocierać o swojego przyjaciela, a ten widząc jak słodko i pociągająco wygląda Młody nie mógł się powstrzymać. Oli czując to, rzucił się Kamilowi na szyję i przyciągnął do pocałunku. Kolega z zapałem oddał pocałunek, delikatnie napierając  swoim językiem na usta partnera.
Podczas namiętnego pocałunku sprawne ręce Oliwera skończyły rozpinać koszulę Kamila i właśnie zmierzały w kierunku spodni. Ich pocałunek stawał się coraz bardziej zachłanny i brutalny. Obaj nie zdawali sobie sprawy , że zza okna obserwowani są przez innego członka drużyny koszykarskiej , Konrada. Nie mógł on dłużej patrzeć na to co wyprawia jego najlepszy przyjaciel, a zarazem ukochany. Postanowił wejść do klasy i przerwać tę małą "zabawę". Zapukał do drzwi od klasy w której znajdowali się chłopcy, po czym dał im kilka chwil na ogarnięcie się i wkroczył do pomieszczenia.
-Yyym... Kamil, Justyna cię szuka po całej szkole, mówiła coś o tym, że umówiliście się  pod sklepikiem jakieś 40 minut temu...
-O matko Zapomniałem, Już lecę! Na razie Mały. - Kamil wybiegł szybko z klasy, jak gdyby sytuacji z przed chwili  nie było. Tak więc, w pustej sali lekcyjnej pozostał Kamil i Oli.
-Oli, może cię odprowadzę do domu, co ty na to?- Konrad widząc z bliska stan przyjaciela nie czekając na odpowiedź wziął go na ręce i opuścił szkołę tylnym wejściem. W połowie drogi do domu Młody zasnął, przez co Konrad mógł się dokładniej przyjrzeć postaci chłopaka.
Oliwier miał niezwykle dziewczęcą urodę. Przez dłuższe kasztanowe włosy często był brany za dziewczynę, co go bardzo denerwowało. Na idealnej twarzy w tym momencie gościł spokój, jednak Konrad wiedział, że pod zamkniętymi powiekami kryją się niezwykle błękitne oczy. Oli nie był ani wysoki, ani specjalnie ciężki. Wiele osób zastanawiało się jakim cudem dostał się do drużyny siatkarskiej, z jego 165 centymetrami wzrostu. Jednak każdy kto obejrzał chociaż raz jego grę na boisku, dostrzegał w nim wielki talent do tego sportu.
Konrad, wiedząc , że cioci i wujka nie ma w domu (tak mówił na rodziców Oliwera, ze względu na przyjaźń od "pieluch", nie są spokrewnieni. dop.aut.), odszukał w kieszeni bluzy przyjaciela klucze i wszedł do mieszkania. Postanowił zanieść go do pokoju. Kiedy kładł Oliego na łóżku, ten pociągnął go, przy czym Konrad stracił równowagę i runął prosto na przyjaciela. Mały wtulił się w niego jak w maskotkę i nie chciał puścić. Ostatecznie obaj zasnęli wtuleni w siebie.
Kiedy rano Oliwer się obudził, nie otworzył oczu.  Jednak pomimo ogromnego bólu głowy ( no tak to jest, jak się chleje bez opamiętania, dop.aut.) wyczuł pod sobą ciepłe wysportowane ciało. Zdziwiony otworzył oczy. Ku jego zaskoczeniu leżał na śpiącym Konradzie. Wiedział, że oboje, są ubrani, jednak jego wyobraźnia zaczęła  podsuwać coraz to nowsze, ciekawsze obrazy. Pomimo tych siedemnastu lat, już od dawna wiedział, ze jest gejem. Nigdy nie podobała mu się żadna dziewczyna, jednak nikomu nie powiedział prawdy o sobie, oprócz swojej cioci, która mieszkała w Kanadzie oraz Łucji, swojej przyjaciółce z Dublina. Przed znajomymi udawał, że ma dziewczynę, którą rzekomo była Łucja. Było to w miarę bezpieczne wyjście, bo Łucja nie miała nic przeciw.
"Oliwer i Konrad, dwaj kumple, przyjaciele, a może coś więcej?" Te rozmyślenia przerwał Oliemu, przebudzający się Konrad.

środa, 7 sierpnia 2013

Opowiadanie o kuzynach (9)

Helloł. Oto nowy rozdział Opowiadania o kuzynach. Jest krótki, ale dokładnie taki jak miał być. Tekst został zbetowany przez Łoliego.  Dzięki Kochana :* no a teraz zapraszam do czytania i komentowania ^_^


Piotrek- narracja
Kiedy wracaliśmy do domu nikogo nie było. Razem z wujkiem postanowiliśmy obejrzeć jakiś mecz. Po pewnym czasie przyszła ciocia z Damianem. Jak się okazało, byli na zakupach. Cała ta rozmowa z wujkiem wydawała się nierealna. Zastanawiałem się czy któreś z wujostwa rozmawiało również z Damianem na ten temat. Zachowywał się dość normalnie, więc nie mogłem po nim tego wywnioskować. Nie wiedziałem czy cała ta sytuacja miała jakikolwiek sens. Kiedy rozpakowaliśmy zakupy, ciocia z wujkiem zawołali nas do salonu. Oznajmili nam, że wieczorem jadą do znajomych i będą tam nocować. Wychodząc zostawili dla nas pieniądze na pizze i z dziwnymi uśmiechami wyszli z domu.
Okeej, przez godzinę siedzieliśmy przed telewizorem, oglądaliśmy jakiś podrzędny horror i jedliśmy pizze. Podczas tego czasu wymieniliśmy tylko kilka zdań na temat jedzenia i filmu. Zacząłem się zastanawiać nad moją znajomością z Pawłem. Wydawał się na prawdę fajny. Dodatkowo, oprócz tego, że świetnie się dogadywaliśmy, to zauważyłem, że chyba mu się podobam. W sumie on też taki zły nie jest. Może warto by się z nim umówić jeszcze raz...

Damian- narracja
Siedzieliśmy. Oglądaliśmy, jakiś głupi film. Tak męczącej ciszy to jeszcze nigdy nie przeżyłem. Spoglądałem co chwilę na Piotrka, wyglądał na zamyślonego. Chciałem z nim pogadać, ale nie wiedziałem jak zacząć rozmowę. Po tym wszystkim co mama mi powiedziała, na prawdę rozjaśniło mi się trochę w głowie. Chciałem powiedzieć co czuję, jednak obawiałem się, że on może to inaczej odebrać i myśleć, że chcę znaleźć pocieszenie po rozstaniu z Karoliną.
Po trzech godzinach miałem już dość milczenia. Jako, że nie miałem zielonego pojęcia jak zacząć rozmowę... Pocałowałem go! (LOL..geniusz - dop. aut.)Na początku zaskoczony nie oddał pocałunku, jednak po chwili rozchylił delikatnie wargi. Pogłębiłem pocałunek, badając językiem i trącając język Piotrka. Robiło się coraz bardziej namiętnie i nigdy nie spodziewałbym się tego, co się stało…On... on mnie, ugryzł w język. -Co, co ty robisz?!- Zaskoczony tym wszystkim zerwał się z sofy. Na jego twarzy można było dostrzec gniew.-Chciałem z tobą porozmawiać...- zawstydzony własnym zachowaniem spuściłem wzrok, a moje kolana stały się dla mnie bardzo interesujące.- Ja tez, ale nie musiałeś mnie tak nagle całować bez ostrzeżenia!- Gniew w jego oczach przybrał na sile.- ... Przepraszam. - nie wiedziałem co więcej powiedzieć, nie spodziewałem się, że tak się zdenerwujesz.-...- Patrzył na mnie z pogardą i nic nie mówił.-Dobra – odetchnąłem - to ja zacznę, ale mi nie przerywaj.- Nie wiem skąd wziął się we mnie taki nagły przypływ odwagi.- NO...Bo ja chciałem ci powiedzieć, że...- AHA! i odwaga tu się kończy. Przecież nie wyznam mu miłości, to go jeszcze bardziej zdenerwuje.-...- Cisza, on dalej milczy. Mina Piotrka już nie wyrażała, żadnych uczuć. Jego oczy przypominały wtedy dwa ciemne wiry, od których nie byłem w stanie się uwolnić. Nie mogłem się odezwać. Trwaliśmy chwilę w milczeniu, po czym on się odwrócił i poszedł po schodach na górę.-Ja cię kocham...- Szepnąłem, ale wiedziałem, że mnie nie usłyszał.