środa, 21 sierpnia 2013

Opowiadanie o kuzynach (10)

Witam. Nareszcie dodaję dziesiąty rozdział Opowiadania o kuzynach. Jeszcze cieplutki, prosto od bety.
Mam nadzieję, ze mnie nie zabijecie za to co powypisywałam w tej części. Hmm... co tu więcej dodać... Miłego czytania.
Ps. Komentujcie, komentujcie ;)

Piotrek- narracja
Kiedy wyszedłem do góry do moich uszu dobiegł sygnał sms'a. Zobaczyłem nadawcę i lekko się uśmiechnąłem. Wiadomość brzmiała: "Cześć ;) sorka, że tak późno, ale przez ciebie nie mogę zasnąć :*"
"Przeze mnie??"- W duchu zaśmiałem się i odłożyłem telefon na szafkę. Poszedłem do łazienki umyłem się i przebrałem. Do moich uszu dobiegły kolejne sygnały nadchodzących wiadomości. Zabrałem telefon i położyłem się na łóżku, mając nadzieję, że Damian nie przyjdzie tak szybko,gdyż nie chciałem z nim rozmawiać. Nie czekając dłużej, zacząłem czytać wiadomości. Było ich pięć, każda "urocza" na swój sposób. Patrząc na nie, musiałem się uśmiechać jak głupi do sera. Przeczytawszy ostatnią, która brzmiała "Dlaczegooo nie odpisujesz :( Chciałbym się z Tobą spotkać. Co ty na to?? Opisz proszę ;)", nie mogłem uwierzyć we własne szczęście. Zaczęło docierać do mnie, że to co niby "czułem" do mojego "kuzyna" to zwykła sympatia i nic więcej. Postanowiłem się umówić z Pawłem następnego dnia o 15.00 w pobliskiej kawiarni. Zasnąłem myśląc o tym.
Kiedy rano się obudziłem, nikogo nie było w pokoju. Popatrzyłem na budzik, była 8.30. Przeciągnąłem się i poszedłem do łazienki, a później na dół do kuchni. Po drodze zajrzałem do salonu. Widok który tam zastałem rozczulił mnie. Damian skulony na kanapie z głową przechyloną do tyłu. Słodko wyglądał jak spał, jak taki mały, typowy uke. Postanowiłem go nie budzić i udałem się do kuchni, aby zrobić śniadanie. Jedząc kanapki rozmyślałem sobie na tym co powiedział mi wujek wczorajszego dnia i o tym, jak zachowywał się mój kuzyn. Może i się zakochał, a może nie. Wiedziałem jedno, nie chciałem mieć z nim, aż tak bliskich relacji. Wczoraj pewnie chciał mi powiedzieć, że mnie kocha, dobrze, ze jednak tego nie powiedział. Bardzo dobrze. Źle bym się z tym czuł. A tak to niby wiem o co mu chodziło, ale nie powiedział tego na głos. Tak było lepiej. Postanowiłem, że zapomnę o tym i będę zachowywał się jak gdyby nigdy nic. Bardziej mnie jednak zaczynało martwić podejście wujostwa. Ewidentnie chcieli nas wyswatać. Postanowiłem pogadać z nimi zaraz po ich przyjeździe. Po tych "krótkich" rozmyśleniach poszedłem trochę posprzątać salon. Kiedy tam wszedłem Damian już nie spał, tylko tępym wzrokiem patrzył się w jeden punkt gdzieś w przestrzeń. Po jego twarzy było widać, że płakał. Starając się nie patrzeć na niego posprzątałem i zawołałem go na śniadanie. Zachowywał się jak chodzące zombi. Nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem. Niedługo potem przyjechali ciocia z wujkiem. Sądzę, że zauważyli nasze dziwne zachowanie jednak, nic na ten temat nie powiedzieli.
- Ciociu, jest taka sprawa. O piętnastej umówiłem się z Pawłem, więc nie będzie mnie na obiedzie i prawdopodobnie na kolacji też.
- Ooo...- Jej mina wskazywała na to, że jest trochę zawiedziona, tym, że umówiłem z Pawłem. Pewnie była przekonana, że po tym jak nas zostawili na noc samych to się z Damianem zejdziemy czy coś. Myliła się.
***
W końcu nadeszła godzina 15.00, a ja siedziałem w kawiarni i czekałem na Pawła. Pierwszy raz od bardzo dawna, tak bardzo przejmowałem się wyjściem z kimś. Po przepatrzeniu całej zawartości szafy, zdecydowałem się na czarne rurki i błękitny sweter. Kiedy szykowałem się do wyjścia czułem na sobie ten wzrok kuzyna, jednak starałem się tym nie przejmować. Cały dzień chodził z miną zbitego szczeniaczka. W końcu po dziesięciu minutach czekania przyszedł on. Kiedy go zobaczyłem, zapytałem sam siebie jak do jasnej cholery mogłem kiedyś pomyśleć, że wygląda przeciętnie.
Był średniego wzrostu, bo mógłbym nawet zaryzykować stwierdzeniem, że jest niski. Wyglądał na jakieś 170. Prawie czarne oczy i czarne włosy. Miał na sobie niebieskie rurki i do tego beżowa bluzkę. Wyglądał... no co tu dużo mówić, BOSKO.
-Przepraszam za spóźnienie, ale miałem mały wypadek w domu.- Tu wskazał na owiniętą bandażem rękę.
-Boże, Paweł! Co ci się stało?- opatrunek nadawał dość przerażającego wrażenia.
-E tamm, to nic takiego, rozciąłem trochę rękę, jak obiad robiłem.- Wzruszył ramionami i usiadł.- Jeżeli nie miałbyś nic przeciwko, to może byśmy poszli do mnie, co?
- Hahaha, na żywo jesteś dość nieśmiały.- Na prawdę, to mnie trochę śmieszyło.- Spoko, to co idziemy?
Ubraliśmy się, ja zostawiłem pieniądze, za zamówioną wcześniej herbatę, której swoją drogą nawet nie spróbowałem i wyszliśmy.
***
Kiedy wróciłem do domu, byłem dalej w szoku. Jednak na wspomnienia dzisiejszego popołudnia uśmiechałem się.
W momencie kiedy, weszliśmy do mieszkania Pawła on zawiązał mi na oczach jakiś szalik, po czym usadził w salonie, a sam zaczął się krzątać po kuchni. Do moich nozdrzy dobiegł piękny zapach. Po jakimś czasie zdjął mi szalik z oczu, a to co zobaczyłem wprawiło mnie w nie lada szok. Przed sobą zobaczyłem kilkadziesiąt świeczek, ładnie i starannie zastawiony stół. Juz wiedziałem przy czym uszkodził swoją dłoń. Poza tym nigdy nie spodziewałbym się, takiego gestu, po jakimkolwiek chłopaku.
Po zjedzonym posiłku, posprzątaliśmy wspólnie, a ja uparłem się, aby zmienić opatrunek na ręce chłopaka. Kiedy już to zrobiłem poszliśmy do salonu i włączyliśmy jakiś film. Nawet nie wiem kiedy, ale mnie objął i przysunął do siebie. Ostatecznie po 15 minutach filmu, straciłem wątek, zatracając się w słodkich wargach Pawła. Nie wiem jak długo się całowaliśmy. W końcu oderwaliśmy się od siebie, ledwo łapiąc oddechy.
-Piotrek, mam pytanie. - Na jego twarzy dostrzegłem zdenerwowanie.- Chciałbyś zostać moim chłopakiem?
Na początku nie wiedziałem co odpowiedzieć. Nie byłem pewny czy tego chciałem, dodatkowo pozostawała jeszcze niewyjaśniona sprawa z Damianem. Ostatecznie...
-Tak, chcę...- Piotrek, naprawdę się ucieszył, w sumie ja też. Naszą radość przerwał dzwonek telefonu. Dzwoniła mama mojego chłopaka. chciała mu powiedzieć, ze wraca wcześniej z pracy z jakąś przyjaciółką i że będzie za dziesięć minut.
Jako, że było już dość późno, postanowiłem pójść do domu. Wcześniej ustaliliśmy, ze nikomu, na razie nie mówimy o naszym związku. Ja mu oczywiście nic nie wspominałem o sytuacji z kuzynem.
To był jeden z lepszych dni jakie przeżyłem od "Tamtego" dnia.

2 komentarze:

  1. Padłam.. Padłam i nie wstane.. Jak, ciesze się szczęściem Piotra, ale ubolewam nad nieszczęściem Daniela.. Biedny chłopak.
    Nie wiem jak opisać to co czuje, może na początku to zdziwienie, strach, radość, smutek, amman, niecierpliwosc.. I tak wiele innych.
    Więc proszę nie daj mi czekać, tylko podziel się kolejnym rozdziałem.:3

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam i gratuluję pomysłów :) Naprawdę ciekawe są twoje opowiadania. Jeżeli pozwolisz to będę się wzorować na twoich dziełach jeżeli chodzi o gatunki yaoi :) Z góry pozdrawiam i czekam na następne rodziały :D

    OdpowiedzUsuń