sobota, 27 lipca 2013

Uwaga!!!!!!!!

Ludziska kochane!! Jako, że aktualnie jestem na wyjeździe, nie mam czasu przesiadywać na blogu.... przykro mi ale następne rodziały opowiadania pojawią się dopiero po 5 sierpnia.
Pozdrawiam Agnes Katsumi (Luthine) :)

czwartek, 25 lipca 2013

Opowiadanie o kuzynach (7 i 8)

Jako, że dawno nic nie dodawałam publikuję teraz dwa rozdziały, które są połączone w jeden. Jest to już ostatnia część z tych przenoszonych ze starego bloga. Teraz będą się pojawiać tylko NOWE(!).
A teraz zapraszam do czytania i komentowania :D

Piotrek- narracja
Jest ranek, a ja dalej nie mogę zrozumieć tego co się stało. Teraz kiedy obserwuję jego spokojną śpiącą twarz, nie mogę go rozgryźć. Czy on rzeczywiście coś do mnie ma, czy tylko chce się mną pocieszyć po Karolinie. A po za tym przecież on miał dziewczynę. I to pewnie nie jedną. No rozumiem, że według psychologów swoją seksualność poznaje się z czasem i wgl, ale to mi jakoś do niego nie pasuje. Chociaż nie znam go długo, zaledwie od trzech dni.
Jego zachowanie wczoraj… Z Pawłem było całkiem miło, naprawdę wydaje się być w porządku. No i jest całkiem inny niż Damian, łatwiejszy do ogarnięcia. Podczas rozmyślania nad wczorajszym dniem cały czas obserwowałem twarz śpiącego. Raz po raz marszczył nos i wyglądał tak zabawnie, że nie mogłem się powstrzymać i cicho się zaśmiałem. Nie chciałem go obudzić i delikatnie wyplątałem się z jego ramion. Nagle dotarło do mnie fakt dlaczego on przyszedł do mnie w nocy. Przypomniałem sobie sen, był tak rzeczywisty. Śnił mi się ten wypadek, kiedy rodzice i Michał zginęli. Jak to możliwe, że tylko ja przeżyłem? Wiele razy zadawałem sobie to pytanie, jednak nie doczekałem się nigdy odpowiedzi. Nigdy z nikim o tym nie rozmawiałem, starałem się siedzieć cicho i nikomu nie zawracać głowy. Gdy dowiedziałem się, że jest rodzina, która zdecydowała się mną zaopiekować było mi to obojętne. W sumie byłem zły. Wiedziałem, że to moja daleka rodzina od strony taty i nie chciałem z nimi mieszkać. Bałem się, że przez to wspomnienia będą mnie jeszcze bardziej męczyć.
Poszedłem pod prysznic, gdy się przebrałem Damian dalej spał, a ja postanowiłem zejść na śniadanie. W kuchni zastałem wuja i ciocię. Przypomniała mi się wczorajsza rozmowa. Widziałem, że chcą mnie traktować jak
drugiego syna, więc nie chciałem ich okłamywać. Przyznałem się do tego że nie mam dziewczyny, jak twierdziłem wcześniej. Na początku nie rozumieli dlaczego to zrobiłem, jednak gdy wyjawiłem im powód, czyli to że jestem gejem zrozumieli. Sami przyznali, że to trudny temat, nigdy nie mieli z tym do czynienia. Ale stwierdzili, że jeżeli moi rodzice nie mieli nic przeciw to oni też to zaakceptują. Po raz kolejny podczas mojego krótkiego pobytu tutaj mogłem się przekonać jak dobrymi są ludźmi.
Zasiadłem do stołu z uśmiechem na twarzy.
-Dzień dobry  Piotrusiu. Co chcesz na śniadanie??- Ciocia zapytała mnie, trochę mi głupio się zrobiło, przecież mogę sam sobie kanapki zrobić.
- Umm. Ciociu, ja sam…
-Nie, nie, nie ja dziś robię śniadanie.- Kiedy zobaczyła moją minę, dodała.- No dobra, to ja robię kanapki, a ty zrób herbatę.
Wujek siedział zaczytany w gazecie, dopiero kiedy postawiłem przed nim herbatę podniósł głowę. Zasiedliśmy do śniadania, Damiana dalej nie było.
-Piotrze. Poszedłbyś ze mną się przejść. Chciałbym z tobą porozmawiać. – Ton jego głosu był przyjazny, więc raczej nic mi nie groziło z jego strony. Bez wahania pokiwałem głową na potwierdzenie.- Dobra, to po śniadaniu pójdziemy, a przy okazji wstąpimy do zoologicznego po karmę dla rybek.
Zaraz po śniadaniu pobiegłem na górę po bluzę. Damiana w pokoju nie było, jednak z łazienki dobiegł mnie szum wody. Chwyciłem pierwszą lepszą bluzę i wyszedłem.

Damian-narracja
Rany, naprawdę dziś długo spałem. Kiedy się obudziłem, sam w Piotrka łóżku, dotarło do mnie to co się wczoraj stało. Leniwie doczłapałem się do łazienki pod prysznic. Kiedy zszedłem na dół w kuchni krzątała się tylko mama. Ani śladu ojca i Piotrka.
-Mamo gdzie jest tata i Piotrek?- Ona popatrzyła się na mnie zmyślonym wzrokiem. Odpowiedziała dopiero po chwili.
-Poszli do zoologicznego po karmę.- Zmarszczyła brwi, przez co jej zazwyczaj pogodną twarz pokrył cień konsternacji.- Usiądź, zrobię ci śniadanie i musimy poważnie porozmawiać.
To ostatnie stwierdzenie mocno mnie zdziwiło, jednak nie dałem po sobie tego poznać.
Już dobre 15 minut chodziła po kuchni, w końcu usiadła naprzeciwko mnie i patrzyła na mnie.
-Więc, o co chodzi?- Zapytałem.
-Tata był w nocy w waszym pokoju, mieliście uchylone okno, przez co zrobił się przeciąg.-Dalej nie wiedziałem do czego zmierza.- No i zastał bardzo ciekawy widok.- Orzesz cholera. Widząc wyraz mojej twarzy, mówiła dalej. – A mianowicie widział ciebie i Piotrka jak razem śpicie i czule się obejmujecie. Wytłumaczysz mi to??
I zacząłem mówić. Wszystko co wydarzyło się w ciągu tych trzech dni. Czy się nie bałem?? Bałem się jak cholera. Tego jak ona zareaguje na to, że jestem gejem (chyba, albo bi- tego pewny jeszcze nie jestem), albo na to, że zakochałem się we własnym kuzynie. Jednak ona z każdego kolejnego wypowiedzianego przez mnie zdania robiła się coraz bardziej pogodna. Szok, normalnie szok. Nigdy nie zwierzałem się mamie, a zwłaszcza z tak osobistych rzeczy, więc robiłem się coraz bardziej czerwony na twarzy. Jednak najbardziej głupio mi było jak opowiadałem jej o wczorajszym kinie. Wtedy poczułem się jak gówniarz. No, może nie jestem jakoś super, ekstra dorosły… ale mimo wszystko… Kiedy zakończyłem swoją opowieść ona się roześmiała. ROZEŚMIAŁA SIĘ.
-Mamo, z czego się śmiejesz? To nie jest zabawne.- Kiedy popatrzyła się na mnie, to jej śmiech stał się jeszcze głośniejszy. Przestała dopiero po chwili. Kiedy odzyskała panowanie nad swoim głosem zaczęła mówić.
-Damian, nie bój się. Nie mam ci za złe tego jaki jesteś. Ważne żebyś był szczęśliwy, prawda. – Już otworzyłem usta, żeby coś powiedzieć wtedy jednak ona od razu mi przerwała.- Nie, nic nie mów, teraz słuchaj i nie przerywaj. To co ci teraz powiem jest bardzo ważne.

Piotrek-narracja
Kiedy wyszliśmy z mieszkania, skierowaliśmy się w stronę sklepu zoologicznego. Całą drogę rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Opowiadałem wujkowi o mojej starej szkole, znajomych, o moich planach na przyszłość. Po jego zachowaniu widać było, że chce zacząć jakiś temat, jednak nie mógł się za to zabrać. Kupiliśmy karmę, tak swoją drogą to nawet nie zauważyłem, żeby w mieszkaniu było jakieś akwarium. Po zakupach już mieliśmy wracać do domu, gdy zaproponował pójście na kawę. Zgodziłem się, gdyż sam miałem mętlik w głowie odnośnie Damiana. Nie wiedziałem, co mu powiedzieć, jak zachować się wobec niego. Nic do niego nie miałem. Ale zdenerwowało mnie to jak się dzień wcześniej zachował. Tak więc bardzo mi się spodobał mi się pomysł odwleczenia powrotu do domu. Weszliśmy do bardzo miłej kawiarenki w jednym z centrów handlowych. Złożyliśmy zamówienie, a wujek w końcu postanowił poruszyć temat, który go męczył.
-ymm… Chciałbym z tobą porozmawiać Piotrze.- Jego zdenerwowany, a zarazem poważny głos zdezorientował mnie, o co niby mogło chodzić?- No więc… W nocy wszedłem do waszego pokoju, żeby zamknąć okno i … - W tym momencie zaczęło mi świtać.- Razem z Damianem spaliście na jednym łóżku i się obejmowaliście. Czy… między wami coś jest?
Padłem… to była chyba ostatnia rzecz jaką spodziewałem się usłyszeć od wujka. Kiedy zobaczył, że nie mogę z siebie wydusić ani jednego słowa podjął długi monolog, o czymś co wydawało się być dla mnie zupełną abstrakcją.
-Bo jeżeli wy razem… no… chcecie być razem, to nie mamy z Anią nic przeciwko.
-Ale…- chciałem przerwać potok słów wuja, lecz uciszył mnie skinieniem ręki. A przecież musiałem mu wyjaśnić, że między mną, a Damianem nic nie ma i nie będzie. Chciałem spróbować być z Pawłem.
-Daj mi skończyć. Muszę Ci powiedzieć prawdę. Nie mamy nic przeciw wam. Kochamy Damiana i chcemy, żeby był szczęśliwy. Ktoś mógłby powiedzieć, że wasz związek to kazirodztwo.- Jaki związek?? Przecież nie było żadnego związku. Obserwował mnie.- Ale muszę ci powiedzieć, ze nie jesteśmy twoją biologiczną rodziną. Twoi rodzice cię adoptowali.
Nie wiedziałem co powiedzieć. Domyślałem się tego od jakiegoś czasu. Nikomu nic nie mówiłem. Nie mam tego im za złe, że mi nie powiedzieli. Wiem, że chcieli dla mnie dobrze. Teraz przynajmniej miałem pewność. Nie byłem zdenerwowany, obrażony na cały świat. Nie odstawiłem żadnej sceny rozpaczy, jak to zrobiliby niektórzy ludzie na moim miejscu. Po krótkim milczeniu postanowiłem dowiedzieć się o rodzicach czegoś więcej.
-To kim są moi biologiczni rodzice?- Wujek był bardzo zaskoczony moją reakcją, pewnie spodziewał się jakiejś histerii z mojej strony.
Siedzieliśmy w tej kawiarni jeszcze chyba godzinę. Dowiedziałem się, że moją biologiczną mamą była siostra mojego adopcyjnego ojca. Umarła zaraz po moim urodzeniu. Michał razem z Angeliką nie mogli mieć dzieci, więc adoptowali siostrzeńca. Czyli wychodzi na to, że  mnie i Damiana nie łączą żadne więzy krwi. Tylko pytanie, czy to ma jakiekolwiek dla mnie znaczenie.

Damian- narracja
Nigdy nie spodziewałem się, że Piotrek jest adoptowany i w dodatku o tym nie wie. Mama wszystko mi wytłumaczyła. Zaakceptowała to jaki jestem i, że zakochałem się w Piotrze. Zapytała o to czy chciałbym z nim być. Pytanie było naprawdę krępujące, ale cały czerwony na twarzy stwierdziłem, ze tak. Nigdy tak dobrze nie rozmawiało mi się z mamą. Postanowiłem się podzielić z nią wszystkimi moimi wątpliwościami.
-Mamo, no wiesz, ze chciałbym, ale wątpię, żebym miał u niego jakiekolwiek szanse.- Trochę dziwnie czułem się tak mówiąc. Zazwyczaj to dziewczyny biadoliły, że nie mają szans u jakiegoś tam chłopaka.- Nie znamy się dobrze, a z tego co mówiłaś… jego chłopak niedawno umarł. Tak samo jego rodzice. Więc szczerze wątpię, żeby chciał się z kimkolwiek spotykać. Poza tym on podoba się Pawłowi. Nie chcę się wtrącać.
Mama popatrzyła na mnie przenikliwym wzrokiem. Na jej twarzy dało się dostrzec niedowierzanie.
-Nie wierzę, że tak mówisz. Zawsze byłeś taki… - Mogłem się domyślić co miała na myśli. Przyznaję byłem typowym jedynakiem. Złośliwy, samolubny, chytry. Niechętnie pomagający innym. Cały stary ja. Jednak teraz zależy mi na Piotrku. Na tym, żeby się uśmiechał. Nawet jeżeli  nie będzie ze mną, to chcę, żeby był szczęśliwy.
-SYNEK!- nagle moja rodzicielka krzyknęła i zaczęła się śmiać.- Ale ty się zmieniłeś przez te trzy dni!

piątek, 19 lipca 2013

Opowiadanie o kuzynach (6)

Taak! Następna część Opowiadania o kuzynach :)  Chciałam podziękować Yuuki. za pierwszy komentarz na nowym blogu. 

Odnośnie komentarzy. Proszę komentujcie, zostawcie jakiś znak, że jesteście i czytacie. Z resztą chciałabym wiedzieć, co sądzicie o opowiadaniu. 

A teraz czas na Damiana i Piotrka!

Miłego czytania ;D




Damian- narracja

Wyszedłem. Po prostu wyszedłem. Później przez godzinę łaziłem po mieście. I jedyny wniosek jaki wyciągnąłem to, to że nie wracam na noc do domu i idę przekimać do Pawła. Po drodze wpadłem jeszcze do monopolowego po jakieś procenty. Zadzwoniłem do Pawła, zgodził się na przenocowanie mnie, rodziców akurat w domu nie było, poszedłem do niego.
Postanowiliśmy oglądać jakiś głupi film… Nic mu nie opowiedziałem o tym co się stało, a jako powód mojego kiepskiego nastroju podałem rozstanie z Karoliną. Wręcz przeciwnie.. cieszyłem się, że ona tę decyzję podjęła. Pierwszą myślą po tym jak mi powiedziała, ze z nami koniec, był Piotrek. Nie wiem dlaczego poleciałem na górę i zrobiłem to co zrobiłem. Strasznie się z tym czułem, nie pomyślałem że rzeczywiście to mogło wyglądać jakby on był na pocieszenie. W sumie nie mam pojęcia co do niego czuję. Czy czuję cokolwiek. Jednak Paweł nie dał mi długo nad tym wszystkim się zastanawiać. Gadaliśmy o byle gównie i piliśmy. W porę się opamiętałem i zadzwoniłem do mamy i poinformowałem ją, że zostaję u kolegi. I piliśmy, już obaj byliśmy nieźle wstawieni. A wiadomo alkohol rozwiązuje języki, ale nie mi. Jednak mój towarzysz to co innego.
-A co tam u Piotrka? – Nie powiem zaskoczyło mnie to pytanie.
-Chyba dobrze, nie wiem… mało z nim gadałem- No, mało z nim gadałem, wolałem się z nim całować, ale wstyd.
-O, a tego.. no.. masz jego numer? Bo tak jakoś zapomniałem go od niego wziąć.- Co?? Okay to się zaczyna robić dziwne, tym bardziej że nasz Pawełek zaczął się rumienić.
-Po co Ci jego numer?- Chyba przesadziłem z tym lodowatym tonem, bo on od razu się zmieszał.
-Y… no.. bo ja ci wcześniej nie mówiłem, ale bo on mi się podoba i…- Co?! On oszalał?!
-Powtórz bo chyba się przesłyszałem! Że niby ci się jakiś chłopak podoba? Przecież ty wolisz dziewczyny. A ta całą Marika z Kołobrzegu?? Przecież to twoja dziewczyna.- Nic nie ogarniałem, dodatkowo zadanie utrudniały wypite piwa.
-No, bo widzisz. Marika nie istnieje, wymyśliłem ją, żebyście mi dali spokój z dziewczynami, bo ja wole facetów, tak naprawdę. A… A jak zobaczyłem pierwszy raz Piotrka to mi się od razu spodobał… Te jego oczy…- Dobra, stop.. chyba śnię.
- I po co Ci jego numer.- Już nawet nie przejmowałem się tym że sobie jakąć tam laskę wymyślił, ani to, że woli facetów. Mnie tylko interesowało to, co on chce od mojego kuzyna. Moje pytanie było chyba idiotyczne, bo Paweł zaczął się śmiać, minę też chyba musiałem mieć komiczna bo, aż się popłakał.
-A jak myślisz po co mi numer do niego?? To chyba jasne, chce się z nim umówić…- On dalej mówił, a ja zszokowany myślałem tylko o tym, że coś chyba straciłem, ale nie wiedziałem co. Nie myśląc podałem mu numer, nie wiem kiedy nawet nauczyłem się go na pamięć. Paweł cały czas coś ględził, jednak już go nie słuchałem, powiedziałem tylko, że chcę spać, więc zaprowadził mnie do pokoju gościnnego i zasnąłem.
  Spaliśmy do południa, jak tylko się obudziliśmy, ja mu podziękowałem za nockę i poleciałem jak najszybciej do domu, dobrze, że właśnie zaczęły się ferie to chociaż, miałem wolne od szkoły. Miałem nadzieję, że to co wczoraj mi powiedział to tylko głupie gadanie pijanego gościa.
Kiedy wszedłem do mieszkania, nikogo nie było. Pewnie poszli na zakupy. Poszedłem do kuchni po jakieś tabletki przeciwbólowe, bo miałem okrutnego kaca giganta. Później rzuciłem się na łóżko w moim pokoju, który nigdy nie był jeszcze nigdy tak czysty, tak nawiasem mówiąc. Nie wiedząc co z sobą zrobić założyłem słuchawki i zasnąłem.
Kiedy się obudziłem było późne popołudnie. Zszedłem na dół. Mama krzątała się po kuchni, lecz nigdzie nie dostrzegłem Piotrka.
-Mamo gdzie jest Piotrek?- Zapytałem jak gdyby nigdy nic.
-Piotrek, rano Paweł do niego zadzwonił, i przed chwilą po niego przyszedł i poszli chyba do kina.- Wydawała się być zadowolona.- Dobrze, że Piotruś tak szybko nawiązuje znajomości. Damian, dobrze się czujesz, chyba nieźle się musieliście zabalować wczoraj, chociaż Paweł wyglądał w miarę dobrze.
Jest okay, trochę mnie głowa boli.-Po szybkim namyśle rzuciłem.- Mamo idę do Karoliny, wrócę wieczorem.- No przecież jej nie powiedziałem jeszcze, że już nie jesteśmy razem, ale to taki szczególik.
Dobrze, najwyżej później zadzwoń o której wrócisz, Piotrek ma wrócić na 20.00 więc też się postaraj tak wrócić, to zjemy wszyscy razem kolacje.
Dobra, to ja spadam, na razie.- I pognałem do kina. Jako, że u nas było tylko jedno kino, nie miałem problemu z szybkim znalezieniem ich. O rany oni chyba naprawdę wolno musieli iść skoro zobaczyłem ich już jak wchodzili do kina, albo to ja musiałem biec jak głupi. Postarałem się, żeby nie zobaczyli mnie. Kazałem jakiemuś gnojkowi kupić mi bilet na ten sam film co Ci chłopcy przed nim. Popatrzył się na mnie dziwnie, ale nic nie powiedział. Po pięciu minutach podszedł do mnie z biletem. Ja mu zapłaciłem kilka złotych i się zmył (pewnie kupi za to jakieś szlugi czy coś). Popatrzyłem na bilet, jakiś horror. Jak ja nie lubię horrorów. Masakra, no ale trudno, dalej nie wiedziałem co mną kieruje. Wszedłem do sali kinowej, okazało się, ze miałem miejsce dwa rzędy za Pawłem i Piotrkiem, dzięki czemu mogłem ich bezkarnie obserwować.
Podczas seansu myślałem, że wybuchnę ze złości! Na początku było ok, dopóki się nie zrobiło strasznie. W pewnym momencie Piotrek wystraszony, aż podskoczył na siedzeniu ze strachu, a ten dupek złapał go za rękę i zaczął uspokajać. Pod koniec filmu siedzieli razem przytuleni. To chyba jakieś kpiny. Kiedy już byliśmy na zewnątrz zauważyłem, zarumienionego Piotrka i Pawła, który się szczerzył jakby milion w lotka wygrał. Postanowiłem za nimi iść. Poszli do pobliskiej pizzerii, tak już było normalnie,  tzn, że normalnie gadali a Piotrek co chwila się zaśmiewał z tego co mówi ten drugi
Po godzinie wyszli. Było już wpół do ósmej, więc wywnioskowałem że będą już szli do domu. Szedłem kilka metrów za nimi i dalej nie mogłem dociec tego co czuje. Czułem się jak w potrzasku własnych myśli. Kiedy oni się zatrzymali i zaczęli się żegnać podszedłem bliżej.
Chwilę jeszcze rozmawiali i nagle... i co nagle mój przyjaciel Pawełek zrobił?! Bezczelnie pocałował mojego Piotrka. Nim pomyślałem podbiegłem do nich i szarpnąłem Pawła za kaptur i strzeliłem go w pysk, który tak w ciągu kilku minut znienawidziłem. Zaskoczony upał na chodnik, a Piotr skoczył mu na ratunek. Jednak ja chwyciłem go za rękę i pociągnąłem w stronę naszego domu. Dopiero po chwili dotarło do mnie co się stało i zmieszany nic nie mówiłem. Paweł chwilę się szarpał, puściłem go. Rozległ się dźwięk komórki. Dostał sms'a. Przeczytał go, a na jego twarzy odmalowała się wyraźna ulga.
Szedł koło mnie i nie raczył nawet na mnie spojrzeć, a co dopiero się odezwać. Dotarliśmy do domu, mama już przyszykowała kolacje. Tata już był. Zasiedliśmy do stołu, a Piotrek jak gdyby nigdy nic prowadził wesołą konwersację z moimi rodzicami. Mama zapytała się go jak było w kinie, a on podekscytowany opowiadał. Oczywiście ominął te wszystkie czułości i to co się wydarzyło zaledwie 15 minut temu. Po kolacji mama kazała nam posprzątać. On całkowicie mnie ignorował, to bolało. Jeszcze nigdy nie czułem się tak źle z powodu innej osoby. Po wysprzątaniu całej kuchni ja zmyłem się do pokoju pod pretekstem bolącej głowy, a kuzyn został z rodzicami, aby omówić plany na najbliższą przyszłość.
 Nie mogłem zasnąć. Leżałem wśród ciemności i myślałem. Piotrek wszedł do pokoju, udawałem. Że śpię. On umył się i przebrał i położył się spać. Cały czas ukradkiem go obserwowałem, nagle jego ciałem wstrząsnął dreszcz, a do mnie dobiegło ciche łkanie. Niewiele myśląc, popchnięty impulsem i dziwnymi uczuciami podszedłem do niego. Spał, pewnie śnił się mu jakiś koszmar. Nie wiedząc co zrobić, szturchnąłem go w ramie. Nic, dale spał i płakał. Nagle krzyknął i się obudził. Zaskoczony moim widokiem usiadł i się na mnie gapił. Na widok jego zapłakanej twarzy, tych anielskich oczu które wyrażały ból przytuliłem go do siebie i pocałowałam. To był najbardziej niewinny pocałunek w moim życiu. Tak po prostu, lekkie muśnięcie warg, ale był przepełniony uczuciem. Już wiedziałem co czuję- miłość.
I tak trwaliśmy przytuleni, nic ni mówiąc, W końcu zasnąłem, nie śniąc o niczym. Aby spokojnie spać wystarczyło mi ciepło drugiej osoby obok, tej którą kocham.

poniedziałek, 15 lipca 2013

Opowieść o kuzynach (5)

No i jest! Piąta część Opowiadania o kuzynach. Jesteśmy już na półmetku tego opowiadania. Mam kilka nowych opowiadań w głowie.

Zapraszam do czytania :)




Damian- narracja

Piotrek tak szybko pobiegł na górę, że schody się za nim paliły. O rany, dalej nie mogłem uwierzyć, że wpieprzyłem mu się do łóżka, naprawdę nieźle się musiałem schlać. I jeszcze ten pocałunek. Ale nie miałem czego żałować. Boże. O czym ja myślę?? Sam siebie irytuje. Jeszcze wszystko wskazuje na to, że ON mnie unika. No pięknie. Dodatkowo Karolina ma dziś przyjść. Mama też zwinęła się na zakupy.
Zaraz po tym jak Piotr uciekł (bo tego inaczej nazwać się nie da) do łazienki, zadzwoniła do mnie Kala.

 Ze niby się musimy spotkać, bo ona chce mi coś powiedzieć. Jej głos brzmiał dość poważnie. Powiedziała, że wpadnie do mnie o 11.00.
Jakaż ona punktualna. Tak jak nigdy.

Ledwo poinformowałem rodzinkę o przyjściu Kali i wszyscy się ulotnili. Kiedy Piotrek wyszedł z kuchni chciałem za nim pobiec i porozmawiać z nim. Nie liczyłem na to , ze ONA już przyjdzie. Bylem już na schodach, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi.

- Cześć Damian.-Jej mina nie wróżyła nic dobrego.

-Umm. No Cześć. - Zazwyczaj się na powitanie do mnie lepiła, ale teraz.. Grr... zawiało chłodem.- Chciałaś pogadać. Tak?

-No. W sumie to nie wejdę nawet, bo się spieszę.- To po co przylazła. Rany, jak ona mnie czasami denerwowała.

-Więc? - Zacząłem tracić cierpliwość. No męczy mnie, że musi się ze mną spotkać, a później nie bo czasu nie ma.

-No, bo ja Ci chciałam powiedzieć, że z nami koniec. Bo widzisz... Mam kogoś innego na oku.- Patrzyłem się na nią jakby była uciekinierką zakładu psychiatrycznego.

-No to ja lecę Pysiaczku, mam nadzieje, ze nie masz mi tego za złe. To ja lecę bo z dziewczynami na zakupy idziemy. Pa!- I tyle ją widziałem. Ha! No ona sobie chyba ze mnie kpi.
Z jednej strony się cieszyłem. Nie kochałem jej, ale z drugiej uraziła moja męską dumę. Ale skoro jestem wolny. Hmm... Dobra, zrobię sobie lepiej przerwę z dziewczynami, one są jakieś inne. Po co sobie mam nerwy psuć. Moje myśli jednak zaprzątała myśl nowej „ofiary” Karoliny.
 Miałem dodatkowo wtedy poważniejszy problem na głowie, czyli Piotra. Siedział wtedy u mnie w pokoju, poprawka, w naszym pokoju. Tak bardzo chciałam z nim pogadać, wszystko wyjaśnić. Dlaczego? Sam nie wiem. Do tej pory nigdy nie myślałem o chłopaku jak o kimś kogo mogę pożądać czy coś. Znam go od wczoraj, a już wywalił moje życie do góry nogami. O rany. nie żebym przedtem była jakimś homofobem. Tylko to jest dla mnie takie nie do pomyślenia. Jednak, jeżeli ma rzekomo dziewczynę, i mnie unika po tym wszystkim co się wydarzyło podczas ostatniej doby to może rzeczywiście nie ma TYCH skłonności.
Nim się obejrzałem już byłem pod drzwiami do pokoju. Fuck, nie miałem konkretnego planu, co powiedzieć ani nic.
Wszedłem do pokoju i zakluczyłem za sobą cicho drzwi. ŁaŁ. W ciągu tej pół godziny posprzątał cały pokój. Teraz siedział u siebie na łóżku słuchając muzyki na słuchawkach i czytając jakąś książkę. Nawet nie zauważył, że jestem tutaj. Podszedłem do niego i zdjąłem mu jedną słuchawkę.

-Czego słuchasz?- Ha, jego mina bezcenna. Taka zdezorientowana. A te usta. Chętnie spróbowałbym ich jeszcze raz.
Speszony Piotr wyskoczył z łóżka (znowu) jak oparzony i skierował się do drzwi. Heh, to czeka go niespodzianka.
Kiedy szarpał się z klamką, ja spokojnie podszedłem do niego. Złapałem go za nadgarstek i obróciłem twarzą do mnie.

-O co ci chodzi?- Zapytał drżącym głosem.
Chcę Ciebie. Phi przecież bym mu tego nie powiedział.

-Chcę pogadać o tym co się zdarzyło.- Powiedziałem w końcu.

- Nie ma o czym gadać, było minęło.- Nosz kurde, jaki on jest ... taki, no...nie mogłem na niego określenia znaleźć.

-A owszem, jest.- Nie wiedziałem jak mu powiedzieć to co myślałem. Zamiast tego przycisnąłem go do ściany i wpiłem się w jego soczyste wargi. Był widocznie zaskoczony, lecz po chwili nieśmiało oddał pocałunek.

Piotr- narracja
O cholera. Co ja robię, co MY robimy? Co mu odwaliło. Przecież ma dziewczynę. Z niechęcią przerwałem pocałunek.

-Damian, przestań, co Ty właściwie robisz?- Zapytałem, przesadził nie wiem o co mu chodziło.

-Jak to co? Nie widać?- Ten jego roziskrzony wzrok.

-Ale ty masz dziewczynę, ty lubisz dziewczyny nie facetów.- O rany, jakie on ma niesamowity kolor oczu, takie czekoladowe.

-Nie już nie mam, zerwaliśmy przed chwilą.- O to chodzi. Szuka sobie pocieszenia!

-Sorki, ale ja twoim pocieszeniem nie będę. Tak więc, jeżeli takiego potrzebujesz, to nie licz na mnie.
Patrzył na mnie przez moment zamyślonym wzrokiem i się odsunął. Moje ciało krzyczało, żeby wrócił, ale umysł, no cóż. Przecież mam mieszkać z nim w tym domu, dzielić jak na razie jeden pokój. nie mogę sobie pozwolić  na żadne romanse z nim. Tym bardziej, że nie jestem gotowy. Nie po tym jak Kuba odszedł. Owszem Damian mi się podobał, ba nawet się chyba mógłbym z nim być, ale nie warto robić sobie niepotrzebnych nadziei.

-Przepraszam. - Daniel opuścił głowę otworzył drzwi i wyszedł.

Stałem w szoku, kiedy usłyszałem trzaśnięcie drzwi. Zaciekawiony zszedłem na dół, lecz nikogo nie zastałem. Zrobiło mi się przykro. Poszedłem do salonu i włączyłem pierwszy lepszy film. Jednak po kilkunastu minutach zasnąłem.


Ps. Proszę o komentarze. :)



 

sobota, 13 lipca 2013

Opowiadanie o kuzynach (4)

Jest! Oto czwarta część Opowiadania o kuzynach. Miłego czytania :d



Cz. 4

Damian- narracja
Ledwo wykrzyczałem to zdanie, a Piotr jak oparzony próbował wyskoczyć z łóżka. Jednak zaplątał się nogą w kołdrę i padł na mnie, tak że dotknęliśmy się nosami. Niezdarnie próbował się podnieść  (przy czym nabił mi kilka sińców) i pobiegł do łazienki. Ja w szoku nie mogłem wydusić z siebie ani słowa. Po chwili zorientowałem się, że leżę w nieswoim łóżku… Okeejjjj… To było co najmniej dziwne…

Piotr- narracja
No to pięknie. No zajebiście po prostu… Nosz cholera! Yyy, co się właściwie stało?? Co on robił w moim łóżku? DOBRA!... SPOKOJNIE, NIE POPADAJMY W PARANOJĘ… Co się wczoraj w ogóle stało. No tak, byliśmy u tego Pawła (czy jak mu tam) i oglądaliśmy mecz, który był głupi. A przy okazji piliśmy procenty wiadrami. A potem graliśmy w jakąś grę. Co to za gra była?? A, no tak „Prawda lub wyzwanie”. Zaraz, zaraz… MY SIĘ CAŁOWALIŚMY!!!! My się całowaliśmy… Jak ja mu w oczy spojrzę. Ja... on mnie przecież zabije. Postanowiłem, że przez najbliższe dni najlepiej będzie unikać jakiegokolwiek kontaktu z nim.
Kiedy ogarnąłem się i wyszedłem z łazienki jego w pokoju już nie było.  Położyłem się do łóżka i zasnąłem rozmyślając o tej całej chorej sytuacji. Jednak nie pospałem sobie długo, ponieważ obudziło mnie uczucie, ze ktoś się we mnie wpatruje. Zszokowany otworzyłem oczy i zobaczyłem jak Damian usilnie mnie obserwuje. Kiedy zauważył, ze się obudziłem zmieszany odwrócił wzrok.
-Mama woła Cię na śniadanie.- Powiedział głosem wypranym z wszelkich uczuć. Było mi głupio, jemu z resztą chyba też, bo z wypiekami na twarzy wyszedł.
W kuchni zastałem tylko ciocie, która krzątała się koło mebli. Przywitałem się grzecznie i zasiadłem do stołu. Podała mi śniadanie i kawę.
- No Piotruś, widzę, że nieźle wczoraj zabalowaliście. O której to się wraca do domu? Hmmm??- Zapytała z uśmiechem na twarzy.
-Nooo… w sumie to nie wiem o której wróciliśmy. – Oj, no pięknie. Ledwo się wprowadziłem, a już jej podpadłem.
- Dobra, mniejsza z tym. – Znowu ten uśmiech. Czy ta kobieta, nigdy się nie denerwuje?- Poznałeś znajomych Damianka? Mam nadzieje, że ich polubiłeś…
Ja już jej nawet nie słuchałem. Znowu zamyśliłem się na temat wczorajszego wieczoru. Nawet jeść mi się od chciało. Nagle do kuchni wparował nie kto inny, jak Damian. Nawet spojrzeniem mnie nie zaszczycił. Powiedział tylko, że Karolina zaraz przyjdzie i że salon będzie zajęty. W sumie to się nie dziwię, że do pokoju jej nie zaprosi skoro tam taki bajzel.
Ciocia chwilę potem oświadczyła, że idzie na zakupy i nie będzie jej przez jakieś 3 godziny. Ja jak najszybciej zmyłem się do pokoju. Nie miałem ochoty wpaść na Kalę i D.
Kiedy byłem już w pokoju postanowiłem trochę posprzątać i tak nie miałem nic do roboty, a musiałem się czymś zająć, żeby odpędzić natrętne myśli. 
Po chwili do drzwi zadzwonił dzwonek… To teraz się zacznie!.

czwartek, 11 lipca 2013

Opowiadanie o kuzynach (3)

Czas na trzecią część Opowiadania o kuzynach, którą dedykuję mojemu przyjacielowi - Lu ;)

Chciałam prosić o jakieś komentarze, jakiś znak, że ktokolwiek czyta (mam cichą nadzieję, że tak jest) ;P

Miłego czytania ;D

(po kolacji)
Damian-narracja
-Mamo, po kolacji umówiłem się z chłopakami na oglądanie meczu u Pawła.
-Idziesz z Piotrkiem.- No ona sobie chyba kpi. Jeszcze czego. Przecież ja go nie znam, a co dopiero moi kumple, co oni sobie pomyślą.
-Ale mamo …przecież ja go nie znam…
-Zabierzesz go ze sobą i koniec, musi poznać jakichś kolegów.
-Mamo ale ja…
-Nie ma żadnego ale, albo z nim, albo wcale.

(pół godziny później)
Piotr-narracja
Właśnie idę z Damianem do jego kumpli. Ciocia kazała więc nie będę robił żadnego problemu. Tylko, że ja ich nie znam i tak dziwnie będzie. Jeny, ja chcę już iść spać, a nie szlajać się z kuzynem po jego kumplach.
-Damian, a właściwie to co u tego kumpla będziemy robić?- Mam nadzieje, że przynajmniej coś sensownego.
-Jak to co? Będziemy oglądać mecz piłki nożnej.- No to chyba niedoczekanie jego. Nienawidzę tej porąbanej gry. Stado spoconych facetów biegających za piłką. Bez sensu. Wolę siatkówkę. O tak w siatkówkę to mógłbym grać godzinami.
-Długo tam będziemy? Wiesz jestem trochę zmęczony po podróży i tak trochę… po prostu chce mi się spać.- Co będę kłamał. Szczerość to podstawa. Po prostu chcę do mięciutkiego łóżeczka pod cieplutką kołderkę.
-Hm… No nie wiem. Po meczu pewnie jeszcze posiedzimy tam trochę, więc myślę że tak do 24.00 będziemy w domu.
-O KTÓREJ?! Porąbało? Przecież ja tam zasnę jak małe dziecko. Miej litości!- Zazwyczaj chodzę spać o dziesiątej, max o jedenastej. Jeszcze ta cała dzisiejsza podróż. Ale dobra, nie będę się z nim kłócił. Jeszcze uzna mnie za jakiegoś tępego nudziarza.

Damian-narracja

Ha, ha. A to dobre. Nie ma to jak droczyć się z kuzynkiem. Przecież na pewno wrócimy wcześniej do domu, niż przed jedenastą.
-To tu Piotrek. I nie przejmuj się. Wiedzą, że jesteś kuzynem, który do mnie przyjechał, ale nic nie mówiłem o wypadku.- Przecież nie będę rozpowiadał o tym na prawo i lewo. I tak się będą na niego wszyscy krzywo patrzeć.
-Okej. Daleko jeszcze.- No nawet nie wygląda na zdenerwowanego. W sumie to teraz mam okazję przyjrzeć się mu tak dokładniej. Blond włosy opadające mu lekko na ramiona, duże, błękitne oczy.  Jednym słowem, twarz anioła. Ubrany w granatowy sweter który opinał jego wysportowany tors. Hmm.. No niezły tyłek ma w tych kremowych rurkach. Długie nogi.. Ej! Stop. O czym ja majaczę. Dlaczego o nim myślę jak o jakiejś ślicznej dziewczynie, którą od razu do łóżka bym chciał zaciągnąć?
-Ogarnij się, ogarnij!- Zaskoczony Piotr popatrzył się na mnie. Ja to na głos powiedziałem? Jakie spojrzenie. O matko, aż mi nogi zmiękły.
-Przepraszam, mówiłeś coś do mnie?- Aa, niech on się już na mnie nie patrzy. Zaczynam się rumienić już  jak jakaś dziewica, tylko dlatego,  że jakiś inny chłopak się mi przygląda. Co się ze mną dzieje?
-Y nic, nic. Tak tylko czasami głośno myślę. O to już tutaj. Chodź, pewnie już wszyscy są.- Złapałem go za renkę i pociągnąłem do drzwi. Swoją drogą, ale on ma miękkie dłonie. Mogę sobie wyobrazić, jak gładzą delikatnie moje plecy. NO NIE! Znowu?
-Ej, dobrze się czujesz?? Jesteś cały czerwony.- Szlag, szlag, szlag.
- Może masz gorączkę? Daj sprawdzę.- Nie, nie może mnie dotknąć. Nie, bo tedy to już w ogóle.
-Nie, nic mi nie jest. Chodź, chłopaki czekają.- Nie ma to jak zgrabna zmiana tematu. J

Piotr-narracja
Coś z nim nie tak.  A może mi się wydaje, no ale wygląda jakby miał gorączkę. No cóż, nie będę mu matkować, on lepiej wie czy coś mu jest czy nie. Przez całą drogę czułem na sobie jego badawcze spojrzenie.
-To już tu?- Damian zapukał w drzwi. Otworzył nam chłopak, który jak się zaraz potem dowiedziałem, nazywa Paweł. Mam jedną słabość, strasznie oceniam ludzi po wyglądzie. Więc tak szczerze, gdybym go na ulicy spotkał, to nie zwróciłbym na niego żadnej uwagi. Dość przeciętny wygląd, nie to co Damian. Oj nie.
-Siema, jestem Paweł.- Ale przynajmniej głos ma tak przyjemnie niski. I wydaje się być sympatyczny.
-Cześć, Piotrek.
-Ej, chłopaki! Szybciej mecz się zaraz zacznie.- Jakiś głos z pokoju obok nas zawołał. Czy mi się wydaje, czy należy o do dziewczyny.?
Kiedy weszliśmy do pokoju, coś rzuciło się na Damiana i zaczęło go obcałowywać. Okazało się, że to ładna blondynka z zielonymi oczyma, dość dużym biustem i ogólnie ładną figurą, która nazywa się Karolina. Jest ona (niestety) dziewczyną Damiana.
W pokoju siedzieli jeszcze Krzysiek, Michał z dziewczyną Moniką, dziewczyna Pawła. Mecz nudził mnie okrutnie, ale przynajmniej były procenty. W ciągu całego meczu wypiłem chyba 6 piw. Nie pamiętam dokładnie. Po meczu miałem nadzieje, że pójdziemy już  do domu, jednak nadzieja matką głupich.

Damian-narracja
Mecz się skończył, ale było widać , że Piotrek cholernie się nudził.  Ale skubany mam mocną głowę, wypił tyle, a dalej normalnie kontaktuje.
Wszystko było by okej, już  nawet mieliśmy się rozchodzić  do domów, kiedy Monika zaproponowała, że gramy w prawda, lub wyzwanie. Wszyscy już byli wstawieni. Na początku było spoko, zadania typu „wypij pięć kieliszków czystej bez przepitki” itp. W końcu genialna Karolina, a jakże, wymyśliła dla Piotrka zadanie. „Pocałuj Damiana”. Nosz myślałem, że ją tam zabiję, zakopię, odkopię, ożywię, sklonuję, zabije klony itd. Moją bitwę z myślami przerwał Piotrek, który nagle mnie pocałował. O matko. Tak to nikt mnie jeszcze nie całował. Zanim to ogarnąłem, oddałem pocałunek. Po jakimś czasie w mieszkaniu zrobiło się cicho. Odsunęliśmy się od  siebie zdyszani. Rozejrzałem się po pokoju. Wszyscy się na nas gapili, nawet roześmiana wcześniej Karolina miała w tym momencie grobowa minę, nagle zaczęła się na mnie wydzierać o to, że się całuję z innym. Przecież sama nam kazała. Zaraz po tym wybiegła z mieszkania, zostawiając całe towarzystwo w środku. Zacząłem się śmiać, po prostu to wydawało mi się tak komiczne, ze bardziej już się nie dało. Pewnie od alkoholu.
-Ej, dobra ludzie, my też się będziemy do domu się zwijać. Mamuśka będzie wściekła.
-Yyy, no dobra. To narka.- Nie zastąpiony Paweł, wie kiedy nie namawiać do tego, abym został dłużej.
-To cześć wszystkim.- Piotr wstał i pożegnał wszystkich. Swoją drogą, jakim cudem on jeszcze trzymał się na nogach, wypił chyba najwięcej z nas wszystkich.
Wracaliśmy do domu w ciszy. Dobrze, że było ciemno, bo moja twarz była tak czerwona, że bardziej już się nie dało. Rozmyślałem o pocałunku. W życiu się tak nie czułem. Ale przecież on jest chłopakiem, nie powinno być przyjemnie. Teraz to powinienem, zjechać go od góry do dołu, za to co zrobił. No ale może Kala się odczepi. Dlaczego jest mi tak przyjemnie.
-Sorki za tamto.- Z zamyślenia wyrwał mnie głos kuzyna.- Nie chciałam, żeby twoja dziewczyna się tak wściekła.
-Co? Ah, Kala? Nie przejmuj się, nią. W sumie to nie chce z nią być.- Dlaczego mu to wszystko mówię. Zanim doszliśmy do domu, opowiedziałem mu całą historię mojego związku z Kalą.

Piotr-narracja
Kiedy wróciliśmy do domu, poszliśmy prosto spać. Ciocia, już dawno spała, więc nie mieliśmy z nią żadnego problemu. Damian powiedział mi tylko które łóżko należy do mnie, rozebrał się do bokserek i poszedł spać. W sumie to rzucił się na łóżko jak kłoda. Byłem cholernie zmęczony, więc też się rozebrałem i poszedłem spać.

Damian-narracja
Ciekawe która godzina. Się wyspałem. Jaki dziś dzień, a tak. Niedziela. Można poleżeć w łóżku dłużej niż zwykle. Zaraz, coś tu nie gra. Na mojej klatce piersiowej coś leżało i się przytulało. Kiedy spojrzałem w bok ujrzałem…
-PIOTR!? Co my robimy w jednym łóżku razem?!