czwartek, 29 sierpnia 2013

"Przyjaciele na zawsze" roz.3

Bez zbędnych wstępów, zapraszam do przeczytania trzeciego rozdziału "Przyjaciół na zawsze". (jak dodacie komentarze to też się nie pogniewam) ;)

-BOŻE OLI! OSZALAŁEŚ?!?!- Do kuchni wparował Konrad panikując i wymachując rękoma.
-...- Oliwierowi zaczęło robić się słabo, Kon zauważywszy to szybko zapakował go do auta i zawiózł do szpitala.
***
-Ciesz się, że to skończyło się na tych kilku szwach.
-No weź nawet nie mów. - Popatrzył na Konrada w wyrzutem. -Zresztą to twoja wina.- Burknął.
-Weź nie marudź! I niby dlaczego moja hę- Popatrzył wyczekująco na towarzysza.
-Nie ważne...- zawstydzony spuścił wzrok i odwrócił głowę, zasłaniając tym samym zdradliwe rumieńce.
-Boli cię ? - zapytał zmartwionym głosem Kon.
-Głupi! Gdyby ciebie nafaszerowali tabletkami przeciwbólowymi, co mnie, to ciekawe czy by cie bolało?!- krzyknął Mały.
-... czyli nie...- mruknął pod nosem Konrad.
Spędzili cały dzień w szpitalu (taaa, nie ma to jak wspaniałe rozpoczęcie wakacji xD dop.aut.). Kiedy w aucie zaległa nieprzyjemna cisza obaj chłopcy myślami powrócili do poprzedniego dnia.
Konrad zastanawiał się nad tym co by było gdyby to na niego Oli się tak rzucił. Jednak po chwili doszedł do wniosku, że nie chciałby, takiej sytuacji wykorzystać. Przyjaciel za wiele dla niego znaczył.
Zaś Oliwer na samą myśl o tym wszystkim popadał w zakłopotanie i źle się z tym wszystkim czuł. Jeszcze ten poranny sms... Miał nieodparte wrażenie, że musi się podzielić swoją tajemnicą z kimś jeszcze, a ta osoba siedziało tuż obok niego.
-Ehhmmm... Kondziu, możemy porozmawiać? - nie czekając na odpowiedź dodał.- Muszę powiedzieć ci coś ważnego.- zażenowany, nie odważył się spojrzeć na kolegę.
-No to mów, słucham.- Zły na siebie, odpowiedział, bo gdy zobaczył jak jego przyjaciel się rumieni, do głowy od razu wpadły mu nieprzyzwoite myśli.
-No więc, widzisz... no... bo ja..- Przez kolejne pięć minut jąkał się, nie mogąc się wysłowić.
-No co ty? Wyduś to z siebie. - Zniecierpliwiony Konrad miał już dość czekania.
-Ja... ja...- Jąkał się dalej.- Jestem gejem.- Dodał szeptem.
Dobrze, że w tym momencie wjechali na podjazd domu, bo szok wywołany tym wyznaniem, na pewno spowodowałby wypadek.
***
Siedzieli w kuchni. Było już grubo po północy. Chłopcy rozmawiali o tajemnicy Oliego. Dzięki temu co Kon się dowiedział, w jego sercu zakiełkowało ziarnko nadziei.
-Robi się późno. Będę spadał do domu...- Konrad wypowiadając te słowa po cichu liczył na to, że Oli zaproponuje mu zostanie na noc.
-Hmm... Już jest tak późno?! O rety!- Przeciągnął się i ziewnął Mały.- Ale jestem padnięty. Ała! - Na jego twarzy dało się dostrzec grymas bólu. - Chyba leki przestają działać. Pójdę spać.
-Taak... idź, idź - Zawiedziony Kon ze smutkiem spojrzał na przyjaciela.- To na razie, dobranoc.- Wstał i wyszedł z domu tylnym wyjściem.
-Dobranoc, przyjdź jutro... Znaczy się, dzisiaj ! - Krzyknął za nim  Oliwer.

2 komentarze: